Aktualnie nie mam zespolu bo sie zagramanice rozjechal, ale jak juz byl to dojezdzalem na probe 140km
... Zazwyczaj co 2tyg w sobote. Przy dobrych wiatrach co tydzien, jak ktorys z nas mial wolne piatki czy cos. Czesto bylo tak ze cwiczyl sobie np basista z perkusista, albo wokalista z gitarzysta. Zespol w sumie powstal z dupy. Jako iz jestesmy z jednej miejscowosci, spotkalismy sie kiedys w lokalnym osrodku kultury na warsztatach z leszkiem cichonskim i postanowilismy pograc sobie. Potem Zaczeslismy sie przyjaznic, spedzac razem wiecej czasu, rozbijac sie po barach i burdelach, jesc kebaby i tak w sumie bylo przez jakies 2 lata. Potem wokalista mial plany wybyc do UK i zaczely sie spiny. Bo przeciez mielismy podbic swiat razem. Nastepnie ja i basista wyjechalismy na studia, drugi gutatrzysta poszedl do muyka IIst. I tak juz zostalo. Kompozycje polegaly raczej na zasadzie ze jak komus sie cos w domu wyduma to przynosi na probe, gra, a my w pewnym momencie: o dobre dobre, ale tutaj zagraj triole i zobaczymy jak bedzie siedziec. Imho dodaje to takiego elementu zabawy tym wszystkim, a nie cos w stylu moj riff, spierdalaj. Spin w sumie jako w zespole bylo malo. Wiecej bylo np na koncertach, na spotkaniach itp. Ale zawsze stalismy za soba murem. Like a familia.
Z ciekawosci, o co spina? Bo mam nadzieje ze nie o podzial majatku
Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk