Spojrzałem na dyskusję z poprzedniej strony i wkurwia mnie, że nie zdążyłem wtrącić moich jaśnie oświeconych trzech groszy.
Swoją drogą myślałem, że myślenie typu "wszystkiemu winni żydzi" i "orlim pazurem cośtam cośtam" to trochę melodia przeszłości. No, może poza kolegami byłego siostry mojej dziewczyny i jakąś smętną grupką, która ostatnio coś wrzeszczała pod rondem De Palma. Zastanawia mnie czasem czy oni nie widzą, jakie z siebie robią pośmiewisko?