po blisko 8 latach uzytkowania umarl mi moj ukochany laptop. Zrobil to w dniu wczorajszym, a nie mam czasu nic kupic teraz (bo musze sie zorientowac zeby wybrac mozliwie najlepiej) a mam zlecenie z deadlinem na poniedzialek. Nie zdiagnozowalem jeszcze co mu padlo, ale obiecalem sobie ze w niego juz nie pakuje kasy. W sumie to bardziej smuci, bo smierc przeczuwalem, a naprawde go lubilem. Wkurwia tylko ze umarl akurat teraz.