Pamiętam, jak kiedyś się GASowałem na gramofon... Teraz, gdy go mam, prawie wcale go nie używam, tylko od święta, bo nie mam żadnych dżętów i innych takich smutów na winylu. Ale taki Bonamassa czy Zeppelini brzmią naprawdę zajebiaszczo z czarnego krążka...