I w tym jest sęk. Zapodajesz gdziekolwiek (np. na facebooku) jakiś kawałek i od razu spam komentarzy "och.. akord Csus7, tercja sraka powiększona o sekundę wielką, dupa dupa..." Osobiście mam w dupie teorię muzyki, z wyjątkiem podstaw, które służą mi do jej zapisywania. Dla mnie muzyka ma płynąć i albo coś pasuje, albo nie. Dlatego wkurwia mnie to teoretyzowanie i to takie czucie i zachwycanie się "na siłę" abstrakcyjnymi* utworami, bo przecież Mozart czy Strauss są "be".
A co przepraszam bardzo robią djentowcy? Oni nie tylko narzekają na kompozycję, ale i na produkcję i brzmienie gitar