Wkurwia? Może powinno być w "co smuci"? Nie ważne, pisze tutaj to pisze.
Wkurwia mnie to, że gdy człowiek zaczyna sobie mościć miejsce do czegoś i upatrzy coś co pasuje do niego, musi się pojawić realna groźba zniknięcia tego. Jakby nie dość, że przez lata człowiek tułał się w lewo i prawo, szukał tam gdzie nie trzeba zapominając, że szczęście w które prawie, że nie wierzy jest obok - bardzo blisko, to teraz gdy wreszcie znalazł to co pasuje musi świecić mu po oczach cholerną groźbą odejścia. Pytanie które sobie wtedy każdy zadaje to: ile wysiłku muszę poświęcić aby to zdobyć? Czy muszę posunąć się na krawędź prawie całkowitego wyczerpania energii i utraty zmysłów?
Jedyne co można zrobić to zmienić składowe planu i taktykę oraz mieć nadzieje.