TAK, MAYONEZA POYEBAUO! Do tej pory reklamowali się przez jakieś nikomu nieznane gwiazdy z Mglistej Północy
Paradise Lost, jacy by nie byli huiowi od jakichś stu lat, nie są nikomu nieznaną gwiazdą z Mglistej Północy. My Dying Bride również nie. Nie mówiąc o Pilichowskim i Misiaku. Mayones ma może debilny marketing ("to najlepsze wiosło jakie miałem! jestem happy członkiem! rodziny mayo!!! one1! one1!!), ale gdy widzę na wszelkich materiałach wiosłowego z Within Temptation z Setiusem czy Regiusem w rękach, sfotografowanym tak, że żadna umowa endorserska nie mogła tu wchodzić w grę (ot po prostu - miał być na zdjęciu gitarzysta i jest, coś tam trzyma w łapach, bo to w końcu gitarzysta) - to mam ochotę ze szczerego serca Mayonesowi pogratulować. Ihui. I nie dlatego, że mam Setiusa, bo akurat ten miał złą przygodę, nie stroi i wydaje dźwięki, jakby zamieszkał w nim Duch Hopkirka. Ot po prostu. Odnoszą sukces i basta.