Dziwi mnie to, że każdy wpadnie na to, żeby emigrować, a prawie nikt nie pomyśli o tym, żeby się doszkolić. W takim podejściem gdzie by się nie pojechało, pozostanie się pariasem.
Pierdolenie o szopenie.
W tym czasie, czyli do uzyskania uprawnień zarobki na poziomie 1,5-1,8k PLN w biurach i ok 2,0-3,5k PLN na budowach. Wszędzie wymagana pełna dyspozycyjność, brak nadgodzin (czytaj nielimitowany czas pracy).
Więc pytam za co mam się w tym czasie utrzymywać? Jak długo Twoim zdaniem w Polsce trzeba się „dokształcać” żeby być pełnoprawnym robolem za średnią krajową?
Mnie wystarczyło 2 lata w tak zwanym międzyczasie na studiach. Oczywiście na tym nie skończyłem.
A co do zarobków: trochę mnie dziwi to, co podajesz. Na pierwszych latach studiów pracowałem w firmie obsługującej technicznie stacje paliw i dostawałem 12zł/h na rękę. Tak samo miał mój kolega stamtąd, który dodatkowo jako że studiował elektrotechnikę to mógł się załapać na dofinansowane szkolenia, które pozwoliły mu (po uzyskaniu dyplomu) przeprowadzać kontrole na stacjach, z czego miał niezły bonus. Nikt z nas nie był jakimś wyjątkowym niewiadomo kim, a tak samo firma była raczej niewielka.
Współczuję ciężkich doświadczeń, ale wątpię, żeby były one regułą.