Zamiast od podstaw wykształcić sobie pracownika pod swoje potrzeby.
Proste rozwiązania są najtrudniejsze.
Widzisz ten aspekt moim zdaniem ma jeszcze ciekawszą stronę. Otóż gro pracodawców tak po prawdzie nie wie jakiego pracownika potrzebuje. Nie mówię tu o korpo z zachodnim kapitałem i bardzo silnymi HRami bo tam przeważnie jest nieźle, a o firmach z polską tradycją.
Zaczyna być moda na nowoczesne narzędzia zarządzania BSC, strategie rozwoju personelu, ścieżki kariery, okresowe rozmowy ewaluacyjne. Wszystko super. Tylko generalnie z mojego doświadczenia wygląda to tak, że wdraża się młotek i potem sprawdza jak się nim wkręca śruby... zatracając przy okazji prawdziwy sens istnienia młotka
Stąd potem takie zachowania, nie wiem jakiego chce to muszę mieć "najlepszego".