Ze mną jest trochę dziwnie bo nienawidzę hipermarketów, kontaktu z innymi ludźmi, chodzenia do szkoły, a mimo wszystko całą ostatnią przerwę świąteczno-noworoczną przesiedziałem za kasą uśmiechając się na prośbę "miłych" staruszek ("Pan taki smutny siedzi. Proszę się uśmiechnąć.", kurwa)
Wychodzę z założenia, że wolę robić coś co mi wychodzi, niż coś co mi się bardzo podoba, a wyjść nie będzie chciało. I tak większość nerwów, które pobiera ode mnie komputer wynikają z mojej niewiedzy. To chyba z czasem przejdzie - mam nadzieję
A jaka radość jak potem(potem=miliard godzin) taka Atmega8 zamryga sekwencją liczb na wyświetlaczu