Czy jeśli wokal traktuję jako instrument (w sumie bo tak, każdy jest inny i słucha muzy po swojemu) i nie interesuję mnie część liryczna utworów (bardziej kompozycja, aranżacja instrumentów, sam miks współgrający właśnie z kompozycją, smaczki i drobiazgi które są przez niewyćwiczone ucho pomijane), to znaczy, że jestem, kurwa, ograniczony? Ja pierdolę, kolejna kłótnia...