Tutaj chciałbym polecić film: "All the Invisible Children".
Widziałem. Dobre gówno. Warto.
Swoją drogą, z trochę innej paki, bo nie tyle o patologii w rodzinie, ale... no nie chce spojlować. Mogę jedynie powiedzieć, że opisana sytuacja, emocje, problemy ze sobą i otoczeniem zdarzają się nie tylko z przyczyny podanej w filmie, a jest to jedynie przykład, gdzie samo zjawisko jest bardzo szerokie, bazując na najróżniejszej maści powodach. I zanim podam tytuł chcę zaznaczyć, abyście POD ŻADNYM POZOREM nie szukali na necie żadnych recenzji, zaspojlujecie sobie tylko. Serio.
A chodzi o film "Ben X" - na zareklamowanie filmu rzucę parę ciekawostek:
- Ben X, w języku holenderskim brzmi mniej więcej tak samo, jak słowa "ben niks" (mogłem przekręcić pisownię), czyli "jestem nikim" (jak ktoś zna angielski i niemiecki, to zobaczy podobieństwo między angielskim "to be" i tym "ben", oraz niemieckim "nichts" i "niks").
- Film zdobył kilka nagród, nie chce mi się już szukać jakich, między innymi miał co najmniej nominację do Oskara w kategorii filmów nieanglojęzycznych, jeśli dobrze pamiętam.
- Gdy go pierwszy raz zobaczyłem, to był to pierwszy film po iluś tam latach, przez którego autentycznie miałem ochotę załkać jak dziecko (trafiłem na niego przypadkiem którejś nocy w telewizji i obejrzałem cały nie wiedząc co to, ale wciągnęło mnie od razu i końcówka rozjebała mosznę w strzępki, później jedynie zacząłem szukać więcej info o nim, takie wrażenie zrobił na mnie).