Bo widzicie chłopaki, z lutnikami to jest tak, że nawet Ci zajebiści mają spadki formy, gorsze materiały czy po prostu zły dzień
Ja kupiłem swojego LP 6 lat temu i wiem że wiosło ma lajftajma - mistrzostwo świata. Zrobiłem więc siódemkę i już nie jest tak debeściarsko chociaż widać rękę mistrza, chociażby w wykończeniu drewna - ogólnie wiosło ma parę wad. Co nie zmienia faktu że jestem w nim zakochany i jest to najwygodniejsza gitara na jakiej grałem więc tez ma lajftajma. Poza tym zabójczo brzmi na czystych
Fabryki mają coś takiego jak kontrola jakości. Kiedyś dawno temu jak wiosło nie spełniało norm to szło na przemiał. Jak jest teraz to nie wiem ale zapewne w ceniących się fabrykach tak samo. Lutnik nie ma tego komfortu że jak mu raz coś nie wyjdzie to potnie na opał i wyrzuci do pieca. To nie jest impreza charytatywna - nikt do interesu dokładać nie będzie bo niby z jakiej paki? Oczywiście w sytuacji gdy coś jest nie tak wychodzi profesjonalizm lub buractwo - Kania nie raz i nie dwa naprawiał różne rzeczy w opór i za free, choćby nie były to usterki wynikłe z jego winy. ZZ, Wiącek Malinowski wiem że też nie raz tak wojowali z wiosłami (chociaż to tylko z opowieści mi wiadomo). A są ludzie którzy ewidentną partaninę skwitują stwierdzeniem ze "kupiłeś wiosło za xxx to się nie spodziewaj Ibka UV".
ps. Gdzieś kiedyś czytałem ze koleś co robił basy dla Claypoola (nie pamiętam nigdy nazwiska) kasuje za swoje wiosła odpowiednio dużo, żeby w tej cenie móc zrobić dwa lub nawet trzy podejscia do instrumentu w razie wpadki. Może to i droga dla naszych lutników. Tylko pytanie: ilu z Was kupiłoby swoje wiosła gdyby kosztowały nie 2,5-3k tylko dwa albo trzy razy tyle?