Gram równiej od mojego perkusisty pobocznego, śmiechowego punkowego zespołu (a siedziałem za bębnami z 6 razy, on gra 6 lat).
Kawałki wymyśliłem fajne (nagrałem, perka z addictive drums), wszystkim wpadają w ucho tylko kurwa nawet na próbach koleś nie daje rady a co najgorsza myśli o graniu koncertów...
Chujowo też, że to mój dobry kumpel, a do metronomu nie mogę go przekonać.
Ogólnie chujnia! Bo jak znajdę nowego pałkera to będzie że go wyjebałem, jak nie znajdę to fajny materiał przepadnie i nie będę wyrywał rudych lasek na koncertach!!! A jak zagram z nim to będzie wstyd.
Wkręcaj wszystkim na gigach, że się najebał za bardzo, a jemu zakaż picia
A tak poważnie, to też znałem historię o paukerach co metronomu się bali, cóż... bywa, nie?