Mój kamienicznik, który odkręca piec tak, żeby było 18 stopni i ani chuja więcej. Czyli nie mogę się przyjebać że zimno ale zimno jak ja pierolę, zwłaszcza o 6.00 rano... :/ Bitch, Please. Ta patologiczna krowa, która pode mną mieszka w kamienicy wgl nie włącza ( a może nie ma ?) ogrzewania na zimę, rok temu słyszałem, jak się wydzierała przez telefon, że jej woda w kranie zamarzła. Grzejniki rozkręcone non stop, więc jest jakoś do przeżycia, ale generalnie przejście się bez kapci po pokoju = trzymanie stóp na grzejniku przez nast. pół godziny.
Spoiler W dodatku szmata się wydziera ciągle przez okno, ledwo tylko wzmacniacz rozkręcę. Co weekend nasłuchuję, aż wyjdzie z domu, żebym mógł sobie normalnie na gitarze pograć.