Mnie życie nauczyło, że niczego się nie otrzyma bez kurewsko cięzkiej pracy.. Od 5 lat (a mam 19) pracuje jak tylko mogę i gdzie tylko mogę.
Barman, barista, dostawca, teleankieter, sprzedawca, barista w innej kawiarni (i GOFROWNIK
). I dzięki temu, choć to nie są 'poważne' miejsca pracy, zdobywam doświadczenie i od małego uczę się pracy i tego, jak ludzie potrafią iść po trupach do celu... I nic z tego nie osiągnąłem znajomości.
Pracowałem z Gesslerową, kucharzami którzy wyszli od Michela Morana... I to wszystko zakompleksieni ludzie, którzy mają często problemy z alkoholem... A moi znajomi, równolatkowie, oczekują, że po Stosunkach Międzynarodowych będą pracować jako ważni politycy, pracownicy MSZ albo ambasadorzy... Aż mnie czasem martwi to, jak bardzo się rozczarują.
A co do bardziej pozytywnych rzeczy, to grałem swojego czasu w Teatrze Akademickim Uniwersytetu Warszawskiego. Każdy, kto będzie miał okazje iść zobaczyć, to polecam.
Zawodowe to nie jest, ale ludzie na scenie mają tyle energii, radości i uciechy z tego co robią, że to aż podbudowuje. No i poznałem tam Wojciecha Hoffmanna od którego zaczęła się moja przygoda z gitarą.
Ergo, warto próbować nowych rzeczy.
Spoiler