Autor Wątek: Telefon w jakiej sieci, którą ofertę wybrać?  (Przeczytany 7241 razy)

Offline g-zs

  • Pr0
  • Wiadomości: 4 305
  • got beagle?
Bedzie nudno i w oparciu o bogate doświadczenie, więc nie musicie czytać :D

Takie sytuacje w 99% przypadków wynikają z tego ze ludzie to cipy i nie czytają tego na co się zgadzają.
Bardziej z tego, że sprzedawcy(czy samego operatorzy) to chuje żerujący na tym, że ludzie albo nie czytają tych regulaminów albo ich nie rozumieją. A dobrze wiemy jakim językiem są napisane.

Też, ale moje kilkuletnie doświadczenie w bankowosci, z czego spora część w obszarze windykacji i egzekucji prawnej, potwierdziły że ludzie nie czytają regulaminów i umów kredytów. I mało tego - jak juz ktoś miał szansę wyjść z pułapki kredytowej i mu się restrukturyzowalo kredyty, to tę restrukturyzację podpisywał od ręki. Na pytanie czy nie ma zamiary przeczytać zawsze padała informacja w stylu "nie mam czasu. nie chcę, po co". A język w jakim jest napisane - przeczytaj chociażby kodeks karny. Nie jest to proza i pewnie też sporo osób tego nie zrozumie. To znaczy że można się napierdalać? Podpisania umowy nikt nie wymusza i masz na przeczytanie jej tyle czasu ile Ci się podoba*, jeśli nie rozumiesz to nie zgrywasz mądrali tylko pytasz o co chodzi. Pracownik placówki/banku/etc również omże Ci napisać wytłumaczenie pisemnie i się pod tym podpisać. Niechętnie bo niechętnie, ale to zrobią. Mam wrażenie że to poniekąd kwestia mentalności. Dawniej pani urzednik była bogiem, zostało to do dzisiaj i ludzie po prostu boją się zapytać a potem tworzą na forach kolejne tematy o tym jakie to banki są złe

*z tym czasem bywwa różnie. Jak tworzyłem sobie zdolność kredytowa pod hipotekę i brałem sobie drukarkę na raty w media markt po 19zł na miesiąc :D to umowę (5 stron drukiem 7pkt) czytaliśmy z żoną i pani za biurkiem znaczaco nam wzdychała i chrząkała, sugerowała żeby podpisać i przeczytać sobie w domu, bo jest 7 dni na odstąpienie od umowy. Oczywiście musiała dalej siedzieć i patrzeć jak wertujemy stronę po stronie bo każdy ma do tego prawo.

G-zs nie do końca jest tak jak mówisz. Oczywiście oni są szkoleni do tego, że używają specjalnych słów i po prostu codziennie muszą nawalić limit narzucony z "góry". Ale nie może być tak, że przychodzisz po jedno, pani ci nawciska drugie a na umowie jest trzecie. Gdy konsultant ci coś mówi to nie sprawdzasz każdego słowa na umowie. Inną sprawą, że np w takim getin banku szczegółową umowe przysyłają Ci po paru dniach. Ja mam przykład z tym zasranym bankiem bo moja rodzicielka wjebała się w największe gówno życia przez to, że została zmanipulowana przez konsultantkę. Unikajcie tego banku.

Nie może być tak, że przychodzisz po jedno, ale wyłączasz mózg i zgadzasz się na wszystko co Ci wpychają, bo pani tak ładnie mówi. Nikt nie będzie bronił Twoich interesów za Ciebie. Zdaje sobie sprawę, że wiara w sprawiedliwy świat nakazuje mysleć inaczej, ale tak nie jest. Bedzie trochę zaczepnie o "zasranym" banku. Skoro Twoja matka na coś się zgodziła i pewnie nie była jedyna klientka w polsce, która się na podobna usługę/produkt zgodziła, to dlaczego ona narzeka a setki innych osób nie?

Nie będę bronił getinu, bo praktyki pracownicze w tym banku (jak i wielu innych zresztą) znam od podszewki, jednak jest prosta zależność, że najbardziej na banki narzekają osoby które mają problem z wywiązaniem się z umowy. Piszesz że konsultantka zmanipulowała Twoją rodzicielkę. Wszystkie rozmowy w getinie są nagrywane, do wszystkiego można dojść i mało tego - getin jest bankiem, który bardzo chętnie wystawia na pożarcie swoich pracowników, całą odpowiedzialność zrzuca na nich, włącznie z kwestiami, które rozstrzyga potem sąd. Masz wątpliwości co do tego co powiedziała konsultantka, tego na co się zgodziła Twoja matka i tego co jest w umowie? Składajcie reklamację albo pozew, zostanie komisyjnie odsłuchana rozmowa, pracownik oberwie, klient dostanie przeprosiny/zwrot/zadośćuczynienie a bank zachowa twarz. Ale w rzeczywistości przez ponad dwa lata nie było sprawy, w której byłaby to niezaprzeczalna wina konsultanta (a wierz mi że chcieliśmi znaleźć na nich haki). Banki nie są złe, ludzie po prostu wyłączają mózgi jak mają dostać kredyt albo mówi się do nich językiem korzyści.

Co do szczegółowej umowy przysyłanej w GB po czasie - można wymusic na pracowniku placówki aby umowę dał tu i teraz, nawet do przeczytania na miejscu.

Każdy produkt czy usługa ma swój regulamin. Nie jesteś czegoś pewny? Nie podpisuj. Nie znasz dokładnych warunków i konsekwencji płynących z niedopełnienia postanowień regulaminowych? Nie podpisuj. Myślisz że ktoś chce Ci coś dać i na tym nie zarobić przy okazji? Masz problem.

Sory za ton wypowiedzi, ale wpienia mnie to jak ludzie bezsensownie się na wszystko zgadzają a potem gadają jakie to wszystko wokół jest złe a oni niewinni i bezbronni. Myśleć, myślec i raz jeszcze po stokroć myśleć!
B ( o ) ( o ) B S