Autor Wątek: Dyskusja o flojdach  (Przeczytany 21621 razy)

Offline Vicol

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 057
    • Nakvrw und Śmierćmetal
Odp: Dyskusja o flojdach
« Odpowiedź #50 28 Wrz, 2012, 22:05:16 »
tylko Jarkowi o tym sastejnie. Wydaje mi się, że nie jest ważny do momentu, kiedy dźwięk nie gaśnie Ci po sekundzie, dwóch.
Ja wymagam swobodnego wybrzmienia przez co najmniej 2 pełne takty w tempie 120. I w sumie to mi wystarcza, jeżeli gita ładnie reaguje na wydłużanie dźwięku wibratem. 1-2 sekundy sustainu? :o Jarek ma rację. To muszą być nieliczne przypadki kliniczne lub zagięcia czasoprzeszczeni. :facepalm:

zy sprzęt na to wpływa? Radek twierdzi, że analogowe lampowe wzmacniacze znacznie pomagają i że na cyfrze się tego nie da osiągnąć, a ja mu na to, że to i to daje podobny efekt, nawet sprzęganie da się zasymulować. I tak, zauważyłem na cyfrowych symulacjach "przechodzenie dźwięku w flażolet", jak będę miał chwilę czasu to nagram próbkę.
Nie twierdzę, że się nie da, bo sam robiłem różne rzeczy z dźwiękiem na cyfrze, nawet bez udziału głośników. Tak, paluchami da się sporo zasymulować. Co w żaden sposób nie zmniejsza mojego umiłowania ryczącej, rozkręconej lampy i tego uczucia, gdy struny pod paluchami same wyrywają się do drgania. Mógłbym godzinami bawić się w kontrolowanie sprzężeń, modulować je wajchą, wydobywać te wszystkie pojebane dźwięki i nie miałbym dosyć. Lampa zaczyna to nieśmiało robić już w warunkach głośności domowej. Z racji opóźnień na próbkowanie sygnału cyfra robi to oporniej i wymaga dużo większych głośności. W każdym bądź razie u mnie wychodziło to strasznie słabo i prawdę powiedziawszy szybciej łapałem bezpośrednie paskudnie brzmiące sprzężenie przez pole elektromagnetyczne między głośnikiem a pickupem w odległości metra, pół; niż normalne, elektroakustyczne poprzez drgające struny.
synkopy to guwno

 

Related Topics

  Temat / Zaczęty przez Odpowiedzi Ostatnia wiadomość
0 Odpowiedzi
1284 Wyświetleń
Ostatnia wiadomość 25 Wrz, 2012, 23:32:38
wysłana przez domas