Czy można w ogóle bawić się w domu w coś takiego jak ostrzenie ostrzy? Na wielu wiejskich forach gitarowych można znaleźć takie informacje, na jednym jest nawet foto-relacja (ale to wyglądało ) z takiego zabiegu, ale wydaje mi się, że to chyba jest dużo za precyzyjna robota, żeby zajmować się tym w warunkach domowych. Prawdę mówię?
Móc, można. Tylko rzadko kiedy ma to sens. Nóż, który daje się naostrzyć zwykłym pilnikiem jest chujowy. Jeżeli się wygniótł to masz spore prawdopodobieństwo, że po naostrzeniu znów się wygniecie. Dobry nóż, który jakimś cudem pękł lub się ukruszył, zazwyczaj nie daje się ot tak po prostu naostrzyć zwykłym pilnikiem. Robota sama w sobie nie stanowi większej filozofii i sprowadza się do odtworzenia kształtu. Ale jak już wspomniałem, musi to mieć sens a wtedy potrzebne są lepsze narzędzia. Most z nożami, z których jedno wymagało ostrzenia, miałem jeden. Podostrzyłem go, poprawiło się na jakiś czas ale wrócił do poprzedniego stanu i dałem sobie spokój. Martwą strefę miał po kilka(ponad 5, czasem 8 i więcej) centów w każdą stronę, musiałem robić flutter po każdym użyciu aby go zerować a jak nie było kiedy, to korygowałem strój paluchami i jakoś się grało. A potem, gdy posypały się gwinty w znalowych wózkach, wkurwiłem się i wymieniłem go wpizdu. Z kolejnymi mostkami nie było już żadnych problemów ale to już solidne konstrukcje.