Cieszy mnie, że łapiąc stopa do miejscowości Sete nad morzem śródziemnym zatrzymał się murzynek, który wytłumaczył nam czym jest Cap'd Agde, a później nas tam podrzucił opłacając kartę wstępu (tłumacząc: "I respect your trip, you have a big brother now")
Jakby ktoś nie wiedział co to:
http://swiat.newsweek.pl/swingersi-kontra-naturysci--wojna-o-cap-d-agde,79958,1,1.htmlPojebane miejsce, zajebiście było tam posiedzieć 2 dni ale jednocześnie ciesze się że już wyjechałem