Moje braki są skutkiem wyłącznie braku czasu na granie. Oczywiście, że kiedyś próbowałem ćwiczyć i rozgryzać różne szkółki, które niby miały gwarantować opanowanie tego czy owego. Ale gdy skupiałem się na ćwiczeniu zaczynało mi brakować czasu na granie i wymyślanie pojebanych riffów, który to proces twórczy sam w sobie sprawia mi więcej radochy niż tłuczenie kolejnych licków petrucziego. Zarzucenie technicznych ćwiczeń i skupienie się na graniu kawałków(z podkładem lub metronomem ofkorz) swoich lub nieswoich oraz zwykłe improwizowanie do internetowych jamów okazało się dla mnie najlepszym i najbardziej rozwijającym technikę treningiem. O ile był czas na granie. Od dłuższego już czasu, za gryf(ale taki już przykręcony, z naciągniętymi strunami ) mam okazję złapać może raz w tygodniu. Dlatego gram jak gram.
To daj ćwiczyć innym, którzy mają jeszcze czas na to
Moim celem jest wyrobienie sobie prawej łapy na tyle, żeby nie kompromitować się jak wezmę do ręki akustyka albo jakiegoś rotera od ziomka.