Pozdro 600! W Fantomasie zawsze grube koncerty były - ścisk, pot, krew i łzy Wszystko się zgadza. Pisałem tu gdzieś, że kolo rozwalił se łeb w moshu i bryzgał naokoło...
A coś mi się dobrze wydaje, że DeFlower widziałem na koncercie w amfiteatrze w Wejherowie na którymś z OARF-ów. Gitarowa miazga! defLower
. Też się zgadza. Szkoda, że już tego nie ma, bo napisało w gazetach, że... A, dam w spoiler, w Polsce się nie wypada chwalić:
Spoiler Śmiało można chyba stwierdzić, że defLower okazał się być negatywem poprzedniego składu – było szybko, ciężko, agresywnie i cholernie głośno. Kiedy tylko panowie zainstalowali się na scenie, zauważyłem w tłumie sporo zdziwionych min pod tytułem „co oni tutaj robią?” – większość członków zespołu, a już szczególnie wokalista, wyglądała tak, jakby odrobinę za mocno wzorowała swój image na Limp Bizkit, albo innym nu-metalowym projekcie... Wszelkie wątpliwości wytrwały jednak kilka, góra kilkanaście sekund, zanim zostały najzwyczajniej w świecie wprasowane w ziemię – potworny młyn rozpętał się pod sceną już na początku pierwszego utworu i trwał tak do samego końca setu. Mięsiste, potężne riffy, z lekka rapcore’owy klimat, teksty ryczane głosem pełnym wściekłości i nienawiści… Tytuł najcięższego, a także chyba i najciekawszego zespołu festiwalu (nie-będącego-headlinerem) musi chyba powędrować właśnie do słupszczan. Bardzo zacne granie.