Zawsze musi się coś zjebać? A owszem, balansuję na granicy "stać mnie/nie stać mnie", jeden pilny wydatek nie związany ze mną bezp wisi mi nad głową, urodziny matki etc. już się cieszę, że "o chyba na styk wszystko się uda". I co? SKM Warszawa, mandat 166 zł chyba, że zapłacę w tydzień to 100. No i niby fajnie, tylko, że właśnie tydzień może się okazać z deczka przykrótko -_-