Myślałem, że to ja jestem pechowcem, ale zszokowało mnie jak zobaczyłem post znajomego mojego znajomego na FB:
Wiem, że inni mają gorzej...ale rok ciężkiego treningu niezależnie od pogody i pory roku, 14 kg mniej, życiowa forma, nowy rower, pianka, buty, zabookowane hotele, wpłacone opłaty wpisowe na zawody w kraju i za granicą...tylko po to, żeby pewien (i tu liczę na Waszą kreatywność) na miesiąc przed pierwszym startem złamał ci kręgosłup zrzucając cię z roweru swoim starym, śmierdzącym Citroenem Berlingo..to gruba przesada..
tak, potrzebuję pocieszenia..