Jak byłem na praktykach w podstawówce, to dzieciakowi z chyba 4 czy tam 5 klasy zachowującego się podobnie organizowali indywidualny tok nauczania, co by reszta klasy przez tego debila nie traciła lekcji
No i łatwiej było go opanować, jak był sam.
Rozwiązanie o tyle kontrowersyjne, że wtedy mógł się opierdalać i mieć konkretną wyjebkę, oraz się nie socjalizował, no ale jednak wtedy tracił on sam, a nie cała klasa, a z jego rodzicami mówili, że bardzo ciężko było współpracować. I jednak cokolwiek mu tam na tych indywidualnych zajęciach do głowy wkładali, na pewno więcej, niż jak był w grupie.