Regularnie co jakiś czas szokują mnie doniesienia o tym, jak islam rośnie w siłę na zachodzie i to już wcale nie jest taki miły, otwarty i kochający islam, jak to się o nim w mediach oficjalnie mówi. Nie sądzę, aby ludzie w Europie się tak naprawdę kiedykolwiek zislamizowali dobrowolnie. Ale mam wrażenie, że o ile póki co ludzie na zachodzie są bardzo zachowawczy w duchu tolerancji i otwartości, to w pewnym momencie, gdy muzułmanie urosną zbyt wielcy i zaczną się z powrotem wylewać na Bałkany i na środku i wschodzie Europy - nie obejdzie się bez rozlewu krwi, a wynik wojny będzie zależał od tego, jak liczni zdążą się muzułmanie zrobić, oraz jak się zachowają ci, co dotychczasowo grają w tolerancję i otwartość, który front przyjmą - bo neutralni nie pozostaną z pewnością. Kwestia czasu kiedy to nastąpi, bo jeśli wszystko będzie się dalej rozwijać tak, jak teraz, to najprawdopodobniej do tego dojdzie...
Osobiście o ile jeszcze całkiem niedawno nie dowierzałem temu wszystkiemu i byłem z założenia otwarty i tolerancyjny wobec islamistów na tej samej zasadzie, co wobec każdej innej religii, to od kiedy dowiedziałem się o istnieniu czegoś takiego, jak "takijja" i że Koran wcale nie działa jak biblia w naszej kulturze, że każdy z niej sobie wybiera co mu wygodne i olewa resztę, tylko to jest ścisły kodeks w którym każde sprzeczności są nie do interpretacji i wyboru jak u "nas", tylko zawsze nowsza (zwykle agresywniejsza) wersja obowiązuje i znosi starą - jestem bardzo nieufny wobec nich wszystkich, oraz moje podejście do ich religii jako takiej zmieniło się z "twoja sprawa" na bardzo na "NIE", o ile nie wręcz "wypierdalać".