Pamiętam jak napierdalałem w niemożliwych dla mnie tempach, robiłem wytrzeszcz i wstrzymywałem oddech - żeby tylko zagrać
No ale wiadomo, wtedy nie tylko ręce mi się z tych wrażeń pociły
Teraz już tak nie mam, wole grać takie rzeczy, które wychodzą mi na "granicy rozluźnienia", bo jak się spinam to już jest źle i sam to kontroluje.
Ogólnie bardzo dużo dał mi ten artykuł, polecam, u mnie widoczna była poprawa natychmiast jak zacząłem na to po prostu zwracać uwagę
:
http://blog.zielonagitara.pl/?p=32