Nie będę tu wygłaszał moich poglądów, uznacie że jestem skurwysynem bez serca. Chcę jedynie powiedzieć, że wykonując moją pracę (a przez ponad 3 lata jeździłem tylko w najgorszej dzielnicy Bydgoszczy), spotkałem może 5, na pewno nie więcej, rodzin gdzie bieda panowała nie z wyboru, a z przymusu. Może dziwne wydać Wam się zdanie "bieda z wyboru", ale większość ludzi serio biednych, tych rodzin która nie wiąże końca z końcem, ma taką sytuację a nie inną, bo lepiej się od rana napiedolić jak świnia, mieć wyjebane na wszystko i wszystkich zamiast choć postarać się ogarnąć, rozmawiałem z setkami jak nie tysiącami takich osób, zero skruchy, myśl przewodnia "lubię się najebać i chuj". Kasy wcale tak mało nie mają, bo znam i rodziny z podobnymi dochodami, ale normalnie, choć skromnie funkcjonujące. Może być żal dzieci, ale On szybko przejmują takie wzorce, ot chociaż wczorajsza sytuacja matka mówi: "(np.) Mateusz zaopiekują się siostrą..." na to synuś max 11-12 letni "Spierdalaj, mam kurwa ważniejsze sprawy na głowie, idę stąd."
Zerotolerance, myślę, że przydało by Ci się zrobić wywiad środowiskowy w jakiś meliniarskich dzielnicach, to przykre, ale Twoje wyrzuty na pewno by się zmniejszyły.