Niby pierdoła, ale mnie przygnębiła:
Od kilku dni korzystając z ferii i tego, że nikt niczego ode mnie nie chce, ćwiczyłem intensywnie dwa numery do nagrania. Dziś się idealnie wyspałem, wypiłem wyśmienitą kawę, zjadłem obiad i siadłem do rozgrzewki. Wszystko ładnie pięknie, otwieram projekt, stroję gitarę, a tu bach - najgrubsza struna rozlazła mi się przy mostku. Nowa przybędzie najwcześniej w piątek, a na sześciu nie zagram prawie nic.
Żegnaj momentum