Inna sprawa, że zdaża się, że chłopaki młode a grają kurewsko skomplikowane rzeczy i zwyczajnie nie są w stanie się ruszać, co najwyżej czasem głową pomachać. Bo jak grasz powerchordową sieczkę, spoko, możesz robić nawet salta, ale kiedy przez pół koncertu galopujesz po gryfie... Wiadomo, wszystko da się wyćwiczyć, ale to zajmuje trochę czasu.
To tym bardziej nie powinni grać godzinę tylko max 30 - 40 minut. Kurwa, jak gra się dziesięciominutowe etiudy to tym bardziej należy ludożercy nie zmęczyć, bo drugi raz nie przyjdzie, pamiętając jedynie, że przez godzinę był katowany chujowymi solówkami.