Dokładnie. Się powtórzę z kiedyś: najbardziej pogrzany koncert graliśmy w Wejherowie. Było nabite ludziem pod sufit, trzeba było trzymać przody, żeby nie pospadały, ludzie mie wpadali pod nogi, jeden kolo rozwalił se łeb i lał krwią na innych, totalny amok... Wrócę tam!
Kaski, ofc, też stykło na wiele rzeczy.