A ja chyba autentycznie odczuwam wstręt do alkoholu jako takiego, wcześniej tylko do czystej, teraz zdaje się po całości. I to nie z konkretnego powodu, po prostu nagle wydał mi się obmierzły.
A ja właśnie w chuj wypiłem, aż sam się teraz dziwie, 0 jakichś alko-mdłości czy rzygania, kaca też nie mam a nie ruszałem się za bardzo, nic nie jadłem praktycznie. Mój organizm się chyba nauczył żeby nie sprawiać mi przykrości na drugi dzień, dobry michał.
Ale mi nie chodzi o to tak do końca. Tylko no kurwa... Ani to wybitnie smaczne, ani to zdrowe, ani nie wpływa to pozytywnie na nic (niestety poza życiem towarzyskim, które ma chujową właściwość obracania się wokół flaszki).
Tak czy inaczej ewidętnie muszę i zamierzam ograniczyć wszelki kontakt z alko do piwa wyłącznie. Wcześniej odciąłem wódkę z repertuaru, ale łyski, burbony i inne takie w praktyce mają tylko inny kolor i cenę
Cieszy mnie to w sumie