dysortografia właśnie na tym polega, że [...] i/lub ci się dźwięczne z bezdźwięcznymi mieszają
Rety, nie wiedziałem, że mam jakąś dys-cośtam! Gdy się zamyślę, zamieniam czasem dźwięczne na bezdźwięczne i milisekundę później nadziwić i nacieszyć się nie mogę, że coś takiego napisałem
Jednak świadomie nigdy nie wypuściłem spod rąk tekstu z jakimkolwiek błędem ortograficznym. W interpunkcji jestem żałosny, ale jeśli o ortografię chodzi, to po prostu trudno mnie zagiąć, co w zestawieniu z powyższym zamienianiem b/p, etc... jest co najmniej zastanawiające.
Wychodzi na to, że jesteś przykładem dyslektyka, który swoje kłopoty ma dobrze przećwiczone
i kontroluje się poprzez zrozumienie zasad.
Swoją drogą, rozumujesz je tak, jak w szkole uczą (czyli zasady typu "-ów, -ówka i -ówna piszemy przez 'ó', z wyjątkiem 'skuwka', 'zasuwka' itp, bo to wyjątki i tak jest i chuj" kompletnie bez sensu i na skróty bez tłumaczenia dlaczego, czy dogłębnie z samemu odkrytymi prawidłowościami, o których "nie ma co mówić dzieciom, bo to za trudne" (lepiej im kazać wkuć uproszczenia, aby później robiły błędy bo to chuja daje, niż żeby rozumiały co skąd i dlaczego, aby tych błędów uniknąć)?