The Tree of Life (2011)
Jestem w kropce. Podobno Malick nie robi złych filmów. Po takim trailerze można sobie naostrzyć ząbki:
Film z konieczności oglądałem na 2 raty. I może to być powodem, że na koniec nastrój po prostu prysnął (Żona jednak zachwycona). Film IMO przekroczył lekko granicę przekombinowania. Wizualnie, dźwiękowo i aktorsko (Brad jako ojciec/bóg(?) doskonały!) jest to uczta, natomiast zacząłem mieć wrażenie nie dyskutowania z widzem oraz dodania do potrawy zbyt dużo przypraw - niby wszystkiego aż za dużo, ale jakby czegoś brakuje... Bardzo jestem ciekaw Waszych opinii, z pewnością warto sięgnąć! Na zachętę: