To nie mit, tylko prosta fizyka: im mniej (zwłaszcza ruchomych) elementów pomiędzy strunami, a drewnem, tym większy wpływ mają one na siebie nawzajem, lepiej współpracują. Oczywiście to nie wyklucza floyda, czy bigsby z dobrym brzmieniem i sustainem
istnieje o wiele więcej czynników na to wpływających (jak choćby jakość wykonania i mocowania poszczególnych elementów wiosła), jednak jest to jeden z nich i ma bądź co bądź ma większe lub mniejsze (tego ocenić nie umiem, nie jestem lutnikiem) znaczenie.
Jak dla mnie mit który prosto obaliłem. Wziąłem swojego MH-1000 z floydem, poszedłem do sklepu, wziąłęm MH 1000 ze stałym mostem, pograłem na sucho, no i niestety ale z dechy mój gadał lepiej
Głośniej, klarowniej, niczym dzwon ale nowa gitara z nowymi strunami przegrała z używka z floydem na starych, stalowych 10 tkach 
Metaliczniej? Bo mi te słowa akurat nie pasują do opisu brzmienia z dechy
Znasz zasadę, że im wiosło starsze, tym lepiej gada?
Wziąłeś pod uwagę możliwe różnice pomiędzy egzemplarzami (trafił się inny kawałek drewna choćby), ew placebo?

Wróó, albo ktoś inny mający jakieś pojęcie o lutnictwie, wypowiedzcie się, bo mnie to się jakoś nie klei.
