marnuję kasę, i że powinienem trzymać (na chuj, pytam, mi kasa, której nie wydaję).
Nie martw się, za kilka lat jak zaczniesz sie otaczac ludźmi, którzy żyją "byle do pierwszego" i kazdy nieprzewidziany wydatek (choroba etc) powodują załam gospodarki domowej bo nigdy nie odłozyli sobie chociaż na jeden miesiac do przodu, to zrozumiesz co miała na mysli matka
Ale ja naprawdę rzadko bywam całkiem bez kasy. Po prostu uważam, że osiemnastolatkowi wystarczy mieć odłożone te ~300 zł, a nie dwa tysiące. Jak kiedyś będę się musiał sam utrzymywać, to będę brał na poprawkę żarcie, czynsz i opłaty, chwilowo NIE MUSZĘ, więc nie będę grał na łoszbernie za cztery stówy, jeżeli mam kasę na fendera. Joł.