Artemist - po burzy mózgów i kilku propozycjach od zespołu stwierdziłem, że wszystkie są chujowe i oznajmiłem, że nazwa nie może być totalnie z dupy wzięta, tylko musi mieć jakiś metaforyczne znaczenie (niezły bullshit, ale co tam).
No to chłopaki posiedzieli chwilę i w ramach "masz i odpierdol się wreszcie" (moje propozycje w tym zespole przechodzą na zasadzie biernej agresji - tak, jestem tym typem, na którego się kurwi w innym temacie na tym forum) wymyślili to. Ponoć złożenie dwóch wyrazów i cośtam cośtam metafory - nie wnikałem.
Jest zespół o takiej samej nazwie w Boliwii, ale nasz drugi gitarzysta ukończył marketing i zarządzanie więc pierwsze co zrobił, to zarejestrował tę nazwę, dzięki czemu kiedy powiedzieli że nas pozwą, to my powiedzieliśmy żeby sobie wsadzili.