Nie no, na codzień nie mam z nimi problemów, żyjemy wzajemnie ignorując swoje istnienie, bo mieszkam tu już piąty rok, ale raz któryś się naćpał i złapał speeda/agresora, innym razem jakiś starał się być groźny na odległość żeby przyszpanować lasce. W zasadzie więc ja osobiście się o siebie nie boję, ale chodzi mi o zasadę tutaj