Panie w sekretariacie, po konsultacji z przewodniczącą komisji rekrutacyjnej, nie wiedzą, czy odwołanie w sprawie przyjęcia mam składać u nich, czy nie u nich...
Kurwa, jak one nie wiedzą, to już nie wiem kto może wiedzieć. Ale oczywiście muszę się dowiedzieć. Czyżby to przedsmak studenckiej biurokracji?