a pamiętam jeszcze Przemka - basiste cebuli jak gral z naszym kumplem (z resztą synem Johna Portera) i dosyć miernym gitarzystą covery korna i bardzo średnie rockowo metalowe kawałki. Było to dobre 10 lat temu i z tego co pamiętam wtedy też nie mieli wokalisty
To były czasy, piwnica 3 na 3 metry, głową się szorowało po suficie a Przemek i reszta grali najgłośniej jak się dało. A teraz proszę... płyty, wywiady, trasy po europie... Dobrze że im się udało bo prezentują cholernie dobry poziom.