[...] solowa płyta Loomisa [...]
Do dupy jest.
Masz bana w tym temacie.
Ale kurde solowa płyta Loomisa miejscami brzmiała jak dobry podkład do kawałka Nevermore
Zależy w jaki sposób się nad tym zastanowić. Loomis ma dość charakterystyczne brzmienie (i nie mówię tu o kręceniu gałami, etc, tylko o budowie riffów, motywów, utworów), trudno więc byłoby oczekiwać czegoś zupełnie innego.
Z drugiej jednak strony, jeśli chodzi o kompozycję i aranżację, to imo jest to dalekie od NM. Wyjątkiem jest Shouting Fire, który, zdaje się, powstał z myślą o TOC.