wszelkie potworki wynikle z zaniku głoski 'ł' w wymowie sa zajebiste.
przyklady:
poszed (poszedł)
przemys (przemysł)
póu (pół)
suchaj (słuchaj)
Ukasz (Łukasz)
uuk (łuk)
stao (stało)
powiedziaa (powiedziała)
i mozna to jeszcze dlugo mnozyc, ale te przyklady chyba odzwierciedlaja najbardziej typowe sposoby pomijania 'ł' w wymowie. czasem ono w ogole zanika (np 'suchaj', 'stao'), a czasem np skleja sie z sasiadujacym 'u/ó', które sie wydluza i ladnie zaokragla ('póu', 'uuk'), rzadziej cos podobnego dzieje sie 'o'. chyba jedyny kontekst, w ktorym 'ł' sie w miare niezle trzyma, to przed samogloska inna niz 'u/ó', np jak w slowie 'padła'. mowa oczywiscie o szybkiej, niestarannej mowie, w której np poza wlasnie wplywem głoski 'ł' samogłoski zwykle wymawia sie neutralnie, prawie nigdy okraglo lub spread (nie wiem, jak to po polsku powiedziec, szeroko?)...
zauwazyliscie cos podobnego w nie-polnocno-zachodnich rejonach polski, czy to typowe dla nas?