o ile wykazujesz naprawdę minimum zaangażowania przez cały semestr
o kurwa, pedały są wśród nas!
ed: Innymi słowy kułeś przez 4 miesiące zamiast przez 3. W istocie postępy.
Ja do matury kułem jakieś dwa tygodnie, plus ze dwa miesiące pisania prac na ostatni termin, ale to kwestia mojej patologicznej szkoły. Przed i w trakcie sesji było tych kilka nieprzespanych nocy, ale oba spędy zaliczyłem na 3.5, jakimś cudem zaliczyłem u Łukowskiego laborki na 3.5 i pozaliczałem wszystko (poza kreską) w drugim podejściu. W trakcie semestru byłem może na 3 wykładach, z algebry zaliczyłem ze 3 ćwiczenia (nie licząc kolosów), z analizy przegapiłem z połowę ćwiczeń. W laborkach u Łukowskiego zagubiłem się na etapie pierwszego kolosa i wszystko zaliczałem na szybciocha pod koniec laborek.
Racja, strasznie sesją to ściema.
Tak, to jest prawdziwa historia o zaangażowaniu, taka w stylu Andy'ego.