Może to dlatego że jak byłem w drugiej klasie liceum to padłem nieprzytomny na cały dzień po wiśniach, a potem jeszcze obrzygałem siebie, całą trasę do domu i dom również...
Komandos biały jest pro - nie da się zaprzeczyć. Pamiętam jak kiedyś poszedłem do żaby nabyć takowego, jakie było zaskoczenie kasjerki gdy w ramach "zapłaty" wyjąłem z plecaka siedem pustych butelek po tymże "winie"
![Chichot :D](http://forum.sevenstring.pl/Smileys/classic/xcheesy.png.pagespeed.ic.7bCSCnTxWL.png)
Za to czerwony komandos to syf, tak był paskudny że po pierwszej szklance (piliśmy wówczas kuluralnie - szklankami duszkiem) puściłem pawia (a byłem absolutnie trzeźwy jeszcze).
Aach, to były czasy...