łokurwa, aż się topiki porobiły osobne - dzięki ale wsparcia nie potrzebuję, ponieważ mam rację, a kolega Sylkis się zapętlił w matactwach i się przyznać nie chce do błędu. Nie chciało mi się po prostu dyskutować z powodu nieuctwa polemisty na poziomie definicyjnym, ale widzę, że sprostować trzeba:)
Dyskusja toczy się o fonemach
samogłosek (skup się Sylkis), których w standardowej angielszczyźnie jest
dwadzieścia. Fonem nie jest graficzną reprezentacją głoski (zarówno samo- jak i spół-), tylko jej emanacją dźwiękową, co pojebało sie Sylkisowi, ale ponieważ do błędu przyznać się nie jest łatwo, więc zaczął mi z kolei wkręcać, że niby ja utożsamiam fonemy z samogłoskami. Nie wspominam o pionierskiej próbie zaniżenia ilości samogłosek w polszczyźnie.
Jak więc widać naukę można wyciągnąć ze wszystkiego, a oprócz przyswojenia sobie elementarnej wiedzy o literkach, kolega Sylkis zdobył również sprawność Goebbelsa
Gratuluję!