A masz peręset tysiaków w gotówce na kupno? Nie? To zostaje kredyt. Który spłacasz przez co najmniej -naście lat. Czyli mniej więcej tyle czekasz na odsprzedaż. Chyba że masz zamiar sprzedać niespłacone mieszkanie, i dogadywać się jakoś z kupcem jak to załatwić (przeniesienie płatnika kredytu? Kurna nawet nie wiem dokładnie jak to się robi), to inna sprawa.
PS. Z ciekawości - macie jakieś doświadczenia z kupnem/wynajmem własnego M?
No, własnego nie kupowałem, bo na to za młody szczyl jestem, ale miałem w życiu już jakieś 9 przeprowadzek, a moja matka z 16 conajmniej, więc swoje się nasłuchałem i swoje wiem.
Sprzedaż okredytowanego mieszkania to całkowicie normalna i powszechna sprawa, bo pomyśl, ilu kupujących ma całą kwotę od razu? Też biorą kredyt, więc akurat, czy spłacają swój, czy po prostu przerzuca się na nich po poprzednim właścicielu to mała różnica w praktyce.
Dwa, że jeżeli masz możliwość wzięcia kredytu, to logiczniej jest wziąć kredyt na mieszkanie i spłacać już własne, bo przy odsprzedaży co spłaciłeś, to już Twoje, niż wynajmować i miesiąc w miesiąc tracić te kilka stów