jak nas na chacie nie ma to luz, bo mogą wpaść i żarcie nam wrzucić. Z moimi rodzicami mam ugadane, że jak będą chcieli wpaść to nie ma wpadania niezapowiedzianego i luz, sam też się zapowiadam. Zresztą ostatnio załatwiamy masę spraw we Wro i na koszt moich rodziców ich objadamy. Ale rodzice kobity to masakra. Wpadają kiedy chcą i jeszcze fochy stroją. Opierdalanie przez telefon nic nie pomaga, bo się wkurwią ale i tak przyjadą. A klucze dla bezpieczeństwa trzymamy u rodziców, w razie gdybyśmy nasze zgubili, to zawsze można sie kopnąć do wrocławia albo kluczborka po nie. Bratu swojemu nie dam, bo nie utrzymuje z nim kontaktu a braciom Marty nie dam, bo mieszkają z rodzicami swoimi
(są w moim wieku).
I tu zmierzamy do kolejnej rzeczy, która szokuje: jak można mieć dwadzieściakilka lat, byc przy cycku jeszcze i nie czuc przy tym potrzeby usamodzielnienia?