Z najdziwniejszych snów pamiętam, że śniło mi się jak leciałem kryształowym "statkiem kosmicznym" ze (?) stwórcami ludzkości (byłem jednym z nich) i w pewnym momencie wlecieliśmy w obłok. Nagle wokół zaczęły rozbrzmiewać "chóry", z tym że muzyka sprawiała wrażenie atonalnej... W każdym razie była to najpiękniejsza rzecz jaką słyszałem (jak prawie każda muzyka w snach
).
Zdarzały mi się też krótkie, świadome sny, w których nie potrafiłem się poruszać, tylko od razu się "teleportowałem"
Jak sobie coś ciekawego przypomnę, to jeszcze napiszę.