Forum Sevenstring.pl
Inne => Warsztat => Wątek zaczęty przez: Martens_emenems w 16 Mar, 2009, 15:32:21
-
W wieku dwóch lat "mądry" Martens w jednym z rzeszowskich sklepów Społem usłyszał od mamy: "Nie pchaj palców między drzwi a ich futrynę!!!". Niestety ostrzeżenie swojej rodzicielki miał głęboko w poważaniu, co zaowocowało utratą końcówki palca wskazującego lewej ręki, rajdem przez Rzeszów autem marki Trabant na pogotowie, krótkim zabiegiem przyszycia tego, co z opuszka udało się uratować i serią zmian opatrunku. Po latach ten sam człowiek dopadł instrumentu zwanego gitarą i... zaczęły się schody. Owszem, skóra na felernym palcu po jakimś czasie stwardniała, ale pewne problemy pozostały. Palec jest krótszy o ok. 8 mm od swojego brata bliźniaka w prawej ręce, ma inny kształt, a na jego czubku znajduje się malutka część, która NIGDY nie zarasta naskórkiem (widać skórę właściwą). Owocuje to brakiem pełnego zgięcia palca, często bólem, trudnościami z wykonaniem pewnych technik (np. podciągnięcia palcem wskazującym, słiping) itp. Brak estetyki nigdy mi nie przeszkadzał, za to problemy z graniem na wiośle, czy basie bardzo. Usłyszałem ostatnio, że można to porządnie zoperować u chirurga plastycznego (rozcinają palec, wsadzają silikonową nakładkę i naciągają skórę), ale nie mogę nigdzie znaleźć informacji o takim zabiegu. Starałem się też dopaść gumowe nasadki, mniej więcej takie, jakie stosuje Iommi, ale tych także nie znalazłem. Może Wy macie dostęp do takich informacji??? Albo, czego nie życzę, macie podobny problem, jak ja? Jeśli tak, to jak sobie z nim radzicie? Jak zwalczacie podobne ułomności?
Załączam zdjęcia, które, choć miernej jakości, w jakiś sposób obrazują ten problem.
-
Masz namiar
Zachodniopomorski Szpital Specjalistyczny
Samodzielny Publiczny Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej
72-300 Gryfice woj. zachodniopomorskie, ul. Niechorska 27 , tel: 091-3842061
Poproś z doktorem Krajewskim z oddziału leczenia oparzeń i przedstaw mu swój problem
-
Sinnerku nieodzowny!
Parę lat temu przy grillu osobiście obciąłem sobie kawałek palca razem z całym paznokciem (na trzeźwo!...).
Ale jest to kciuk, a paznokieć - wbrew zapewnieniom lekarzy - kurwa odrósł! Obak kciuki różnią się wizualnie, ale mogę grać!!! Z tym, że ciekawi mnie kwestia poprawienia estetyki. Martens - jako, że mój problem nie jest palący - atakuj pana doktora i zobaczymy, czy i jak Tobie pomoże.
Współczujący i rozumiejący -
Twój Wuj :D
-
Trzeba uważać :/ ja właśnie wróciłem z kolejnej rehabilitacji palca. Głupie zerwanie ścięgna i już 7 tydzień jestem bez serdecznego palca lewej ręki. Do tego kasy na to poszło na dobry efekt, ech współczuje stary
-
współczuję z całego serca, ale nie mogę się powstrzymać i muszę stwierdzić ze sieroty z Was :P
-
sieroty z Was :P
Stary, od czasów pierwszego poważnego instrumentu... akordeonu, miałem tylko dwa razy wybity palec :D. Tak uważam. Opuszek straciłem, jak miałem dwa lata. Skąd mogłem wiedzieć, że czeka mnie świetlana kariera chałturnika? :P Co prawda ojciec miał sen, w którym jakiś anioł kazał mu spierdzielać do Egiptu, bo jego syn może stracić czubek palca, ale się tym nie przejął. A poważnie to dzięki Sinnerku za namiar, będę dzwonił. Ma ktoś jeszcze podobny problem?
-
chyba podobny problem. Nie wiem jak bedzie z odzyskaniem pełnej sprawności, na razie się nie zapowiada :/
-
dzięki Sinnerku za namiar, będę dzwonił. Ma ktoś jeszcze podobny problem?
Zadzwoń, zadzwoń, pracowałem u tego człowieka na boxach IT oparzeniówki, jest to centrum leczenia oparzeń (jedno z 2, drugie w siemianowicach), ale mają też oddział plastyczny, rekonstrukcje, dorabianie braków, doklejanie cycków. Dr. Krajewski jest bardzo utalentowanym i zdolnym chirurgiem, krajowym konsultantem d/s chirurgii plastycznej (przynajmniej był), to on zajął się leczeniem irackich dzieci, w tym ciężkiej rekonstrukcji twarzy, jednej z dziewczynek. Cholernie żałuję je już tam nie pracuję, mega doświadczenie, świetni ludzie - cały szpital, głównie dyżury pełniłem na SORze, dyrektor tego szpitala, jednocześnie kierownik oddziału ratunkowego to przezajebisty człowiek i dla mnie wzór szefa.. no Ale ide w OT. Polecam kontakt.
Ja też mam doświadczenia z kontuzjami. Mam problem z prawą ręką, jako dziecko spadłem ze sporej wysokości i nadziałem dłoń na pręt żeliwny, gruchocząc doszczętnie nadgarstek. Nie mogę szybko kostkować pod pewnym kątem, ale w zasadzie jest w miare ok
-
Brrrr, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę kontuzji lewej ręki!
16-17 miesięcy temu uszkodziłem ścięgno w serdecznym. Nadal nie odzyskałem pełnej sprawności i nadal czasami "czuje" ten palec. Do tego jak słyszę od lekarki, że jedynym sposobem jest przerwa w graniu to mnie zalewa.
Współczuje bidoki!
-
Brrrr, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę kontuzji lewej ręki!
16-17 miesięcy temu uszkodziłem ścięgno w serdecznym. Nadal nie odzyskałem pełnej sprawności i nadal czasami "czuje" ten palec. Do tego jak słyszę od lekarki, że jedynym sposobem jest przerwa w graniu to mnie zalewa.
Współczuje bidoki!
okorwa, chyba to samo co u mnie, nie pocieszyłeś mnie...
BTW. Robiłeś coś z tym? Jakieś magnetroniki, lasery?
-
to jak już jestesmy przy użalaniu się, to mnie kiedys pies pogryzl (mój własny, jakies 3 lata tmu) w lewy nadgarstek i czasem mi wyskakuje ze stawu jak gram i boli w hooi
-
Nie no, żeby własny pies gryzł... Geeeejnia...
-
Musza:
Poszedłem do ortopedy, ponoć świetna lekarka. Zrobiła prześwietlenie, obmacała palec i całą rękę dokładnie a
następnie przepisała jakieś draże (nie pamiętam teraz nazwy, zażywałem je 2 razy dziennie przez pierwszy miesiąc).
Do tego maść (miałem jej nazwę gdzieś zapisaną w domowej szafce opatrunków i leków przeróżnych, jutro mogę poszukać). Smarowałem całą rękę (a tak profilaktycznie:D 3-4 razy dziennie, wytłuszczone miałem wszystkie szyby, klamki, szklanki etc w domu) przez 2-3 miesiące (przy czym przykładałem się do mazidła z miesiąc). Nie dotykałem gitary za pierwszym razem również około 3 miesięcy (a miałem mieć przerwę minimum pół roku). Jak poczułem poprawę stwierdziłem, że taki młody bóg jak ja pewnie szybko się zregenerował. Skutek był taki, że znów powtarzałem serie z drażetkami i maścią. Tym razem bez grania wytrzymałem 4 miesiące. Ręka się zajebiście zastała bo przy drugim podejściu absolutnie nic ją nie robiłem, nawet się po dupie nie drapałem.
A z objawów: zaczęło się od kującego, ostrego punktowego bólu około cm za paznokciem (tam, gdzie się paluch zgina) podczas dociskania strun do progu. Przestawałem grac, ból znikał. Robiłem krótkie przerwy, najpierw godzinkę, dwie, potem cały dzień... trwało to do czasu aż ból mimo przerwy nie zniknął. Wtedy polazłem do lekarza. Co jeszcze? W lecie czułem palucha np. na zmianę pogody, pojawiało się takie rwanie. Jednak nie miałem palca unieruchomionego. U ciebie wygląda to odrobinę poważniej:/ Trzymam kciuki za łapkę!
-
To ja też, ja też się pochwalę!
Kiedyś dostałem head/ear shota z drzwi, że było szycie i dużo krwi, a teraz na prawe ucho słyszę inaczej niż na lewe.
Ale chłopaki naprawdę współczuję z tymi palcami, rękami. Fatalna sprawa.
-
Kurcze, ja jakies 7 lat temu przesadzilem z grip masterem. Czesto boli pierwszy palec przy graniu, dzwiganiu czy jak sie zgina.
-
A mnie jeszcze bije Żona i zawsze mi staje jak nie trzeba ;)
-
Kilkanaście razy dziennie robię małymi palcami dłonie takie >pstryk< żeby wróciły na miejsce. Jebana siatkówka na wf-ie. Raz oberwałem centralnie piłką w wysunięty serdeczny lewej. Jest skrzywiony i nie rusza się już jak dawniej ale na szczęście spełnia swoje zadanie. Przy większości wioseł nie mogę złapać za wyższe (>21) progi (ani łapska rozszerzyć za bardzo) bo wtedy mały palec lewej zaczyna poruszać się skokowo i prędzej czy później wchodzi w bardzo bolesną pozycję.
Dlatego jestem skazany na Ibanezy. (https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2Fe.deviantart.com%2Femoticons%2Fn%2Fnod.gif&hash=afc60b4a227bc7b4d0d07de61c30b16ca9192237)
-
Musza:
Poszedłem do ortopedy, ponoć świetna lekarka. Zrobiła prześwietlenie, obmacała palec i całą rękę dokładnie a
następnie przepisała jakieś draże (nie pamiętam teraz nazwy, zażywałem je 2 razy dziennie przez pierwszy miesiąc).
Do tego maść (miałem jej nazwę gdzieś zapisaną w domowej szafce opatrunków i leków przeróżnych, jutro mogę poszukać). Smarowałem całą rękę (a tak profilaktycznie:D 3-4 razy dziennie, wytłuszczone miałem wszystkie szyby, klamki, szklanki etc w domu) przez 2-3 miesiące (przy czym przykładałem się do mazidła z miesiąc). Nie dotykałem gitary za pierwszym razem również około 3 miesięcy (a miałem mieć przerwę minimum pół roku). Jak poczułem poprawę stwierdziłem, że taki młody bóg jak ja pewnie szybko się zregenerował. Skutek był taki, że znów powtarzałem serie z drażetkami i maścią. Tym razem bez grania wytrzymałem 4 miesiące. Ręka się zajebiście zastała bo przy drugim podejściu absolutnie nic ją nie robiłem, nawet się po dupie nie drapałem.
A z objawów: zaczęło się od kującego, ostrego punktowego bólu około cm za paznokciem (tam, gdzie się paluch zgina) podczas dociskania strun do progu. Przestawałem grac, ból znikał. Robiłem krótkie przerwy, najpierw godzinkę, dwie, potem cały dzień... trwało to do czasu aż ból mimo przerwy nie zniknął. Wtedy polazłem do lekarza. Co jeszcze? W lecie czułem palucha np. na zmianę pogody, pojawiało się takie rwanie. Jednak nie miałem palca unieruchomionego. U ciebie wygląda to odrobinę poważniej:/ Trzymam kciuki za łapkę!
No ja mazideł nie stosuje. Lekarz kazał trzymać w aparacie stacka na 6tyg to też tak zrobiłem, teraz minął ten okres i zacząłem rehabilitację (magnetronik+laser+jonoforeza) wszystko mnie kosztowało ok.600zł (sic!). Zobaczymy jak będzie, narazie zginać nie da rady a przy grze boli (ale nie odpuszczam, gram pozostałymi :P)
-
czytałem kiedyś o jeszcze jednym gitarzyście, tym razem metalowym, który nie dość że był (jest?) bardzo niskiego wzrostu, to jeszcze prawie nie miał (!) palców... no nazwiska sobie nie przypomnę... ktoś wie?
Ten gitarzysta to pewnie Rick Renstrom (http://en.wikipedia.org/wiki/Rick_Renstrom). Niesamowity koleś. Czytając ten temat przypomniał mi się stary wywiad z Meszugą w którym była mowa o tym, że Fred odciął sobie koniuszek środkowego palucha lewej dłoni...
-
Fred odciął sobie koniuszek środkowego palucha lewej dłoni...
I mu przyszyli normalnie, po czym okazało się, że i tak nie będzie miał w nim czucia. Poszedł więc na kolejną operację, przeszyli mu palec odwrotnie i mimo tego, że nie wygląda to normalnie, to da się grać, jakby to był normalny palec. Też bym tak chciał :D.
Jeśli efektów leczenia by nie było (czego nie życzę oczywiście), to może nieco potrenować nad zmianą tych technik które najbardziej dokuczają? Tzn. slide innym palcem, bendingi też...?
Np. takiemu Django: http://pl.wikipedia.org/wiki/Django_Reinhardt wychodziło to podobno zaj...ście - tych klimatów muzycznych akurat nie preferuję,
Wiesz, dość długo grałem z podmianką (podciągnięcia półtonowe zamiast wskazującym - środkowym, glissanda podobnie, bo z pierwszego palca dosłownie mogła polać się krew, ale wtedy używałem dwunastek w standardowym :P), ale w wielu utworach, od Petrucciego bo B.B. Kinga nie da się niektórych rzeczy zagrać innym palcem, jak tym . Np. w melodii prowadzącej w "Layli" Claptona wibrato musi być z pierwszego palca, najlepiej w "kingowski" sposób (puszczamy gryf). Albo w sweepach a la Loomis, gdzie zmieniasz pozycje z glissem pierwszym palcem. Co do Dianga (preferuję jak najbardziej :) )- tak, gość świetnie grał, ale dwa palce, które częściowo stracił wykorzystywał tylko do pomocy, nie robił nimi bendów, choć slajdy się zdarzało.
-
wiesz, ja robie podciagniecia tylko srodkowym paluchem, tak sie nauczylem i tak mi zostalo. nie ma rzeczy niemozliwych ;)
-
ja jakiś czas temu (dokładnie w grudniu 2007) na desce złamałem 1 i 2 kość lewego śródręcza w 4 czy 5 miejscach. Nie było rozcinania i składania- usztywnili mi tak jak było. Po 3ech tygodniach gips miał być zdjęty.. ale piłem :D i się nie zrastało, w sumie to ze 2-3 miesiące chodziłem w gipsie. Doktor mi powiedział żebym sobie odpuścił granie ale na szczęście poczekałem ze sprzedażą gratów.. Po zdjęciu gipsu chodziłem na rehabilitację w postaci masaży wirowych. I oczywiście przez cały cały czas zastrzyki przeciw zakrzepom.
Po skończonej rehabilitacji zacząłem próbować na gitarze i na szczęście jako tako mi to idzie.. W sumie nie przeszkadza mi to jakoś strasznie, na szczęście nie ma żadnych komplikacji wynikających z tego- w zasadzie jedna rzecz się zmieniła- wskazujący palec zrósł mi się jakoś dziwnie bo teraz struny dociskam do progów jego zewnętrzną stroną (jakoś tak się obrócił). Na co dzień nie przeszkadza ale rozciągających ćwiczeń ze szkółki Petrucciego już nie zagram ;).
A kiedyś w podstawówce jeszcze chyba grałem z koleżanką w łapki :zuo: i wybiłem sobie środkowy palec.. Na szczęście u prawej ręki :).
-
No no, sami inwalidzi tutaj :D
To i ja dodam swoje 3 grosze. Mam w lewym nadgarstku gangliona, na dodatek nieuleczalnego. Skutkuje to tym, że jak zginam nadgarstek to mnie cholernie boli i np pompki to ja mogę tylko na pięściach albo palcach robić, ale na dłoniach, to ni cholery. A i przy dłuższym graniu na gitarze i mocniejszym rozcapierzaniu łapy na gryfie też boli. No, a że mam krótkie paluchy to mnie serce ściska z żalu. :D
-
Po 3ech tygodniach gips miał być zdjęty.. ale piłem :D i się nie zrastało, w sumie to ze 2-3 miesiące chodziłem w gipsie.
Zaraz zaraz, to od picia się kości nie zrastają?
Bardzo Wam wszystkim współczuję, dobrze, że jakoś dajecie radę z tymi kontuzjami. Sam nigdy nie miałem większych uszkodzeń dłoni, ale od urodzenia mam podwójne stawy (? czy też inny pigmej, nie wiem jak to nazwać) w palcach, co strasznie mi przeszkadza na przykład w prawidłowym trzymaniu kciuka przy gryfie. Ogólnie mi przez to śmiesznie palce 'skaczą', taki swojego rodzaju trik.
I tak sobie tłumaczę to, że nie umiem grać, jak wszyscy tu zresztą, dżołk ofkoz
-
Po 3ech tygodniach gips miał być zdjęty.. ale piłem :D i się nie zrastało, w sumie to ze 2-3 miesiące chodziłem w gipsie.
Zaraz zaraz, to od picia się kości nie zrastają?
Widocznie tak.. Lekarz powiedział że to normalnie 3 tygodnie powinno się zrastać ale u mnie jeszcze się krwiak zrobił a na dodatek to było jakoś koło sesji, sylwestra i trudno było nie pić :P..
co strasznie mi przeszkadza na przykład w prawidłowym trzymaniu kciuka przy gryfie.
Ja jak się zaczynałem uczyć grać to miałem tendencję do obejmowania gryfu dłonią dookoła i kciukiem tłumiłem przez to grube E.. I kumpel mi powiedział że trzymam gitarę jak siekierę a powinno się mieć prosty kciuk (powiedział tak żeby mnie odzwyczaić) i teraz często się łapię na tym że jakoś tak dziko odstaje mi ten kciuk przy graniu :P
-
Zaraz zaraz, to od picia się kości nie zrastają?
Widocznie tak.. Lekarz powiedział że to normalnie 3 tygodnie powinno się zrastać ale u mnie jeszcze się krwiak zrobił a na dodatek to było jakoś koło sesji, sylwestra i trudno było nie pić :P..
w przypadku kolczykowania i tatuowania jest to bardzo podobne: alkohol przyspiesza krazenie krwi -> rany goja sie dluzej. w tym przypadku tez bedzie cos w tym stylu.
-
Poza tym wypłukuje białko (tak ktoś mi mówił).. ale nie będę się wymądrzał bo przyjdzie Sinner i mnie wyśmieje :D
-
Poza tym wypłukuje białko (tak ktoś mi mówił).. ale nie będę się wymądrzał bo przyjdzie Sinner i mnie wyśmieje :D
chyba ścina ;)
-
Poza tym wypłukuje białko (tak ktoś mi mówił).. ale nie będę się wymądrzał bo przyjdzie Sinner i mnie wyśmieje :D
chyba ścina ;)
Zwłaszcza te w mózgu. ;)
-
Znajomemu kiedyś pies z radości kciuka ogryzł prawie całego ;) teraz nosi gumowego , to jest dopiero lipa
-
(https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2Fmazeworldwide.com%2Fimages%2Finterviews%2Fthe-dudesons%2Fjarppi-two-thumbs-up.bmp&hash=e4c109257f2a74e277cfeaa3d5bb677d0e109ce5)
sory ale nie mogłem się powstrzymać, od razu mi się to przypomniało.. Kto oglądał dudesons ten wie o co kaman ;)
-
Odkopię temat, ale warto obejrzeć, poważnie, ci zdrowi też:
http://www.youtube.com/watch?v=OuepuSokn9M