Poszukuję sposobów, ćwiczeń, wskazówek jak budować i rozwijać poprawną, mocną artykulację pod kątem szybkich przebiegów. Oczywiście wartoby wspomnieć jeszcze jak powinno to wyglądać w przypadku idealnie ustawionego aparatu gry - aby potomni(i ja!) wiedzieli, do jakich efektów mają dążyć.
Do założenia tego tematu zainspirowała mnie sytuacja sprzed tygodnia: Zaszalałem i do 6tki w D(25,5") wrzuciłem struny EB 11-52 zamiast EB 10-50 i ku mojemu zdziwieniu zacząłem mieć problemy z szybkim graniem. I tutaj wychodzą moje braki techniczne: Prawa ręka zaczęła się spinać i męczyć a wydobywane dźwięki zaczęły się urywać przez niedokostknięcie prawej ręki oraz przez wyszarpięcie struny spod palca lewej ręki. Pierwszy artykulacyjny szok przeżyłem jak kupiłem pierwszą lampę i miałem nadzieję, że ten etap mam już za sobą ;)
Kostkę trzymam na tyle mocno, że nie ma ona ani odrobiny swobody podczas grania oraz linia kostki przekrzywiona jest ok 30stopni w stosunku do linii strun. Jeśli potrzeba to mogę zarzucić filmikiem. Nie mam czasu na ćwiczenia metodą "prób i błędów" - poszukuję sprawdzonych rozwiązań.
11stki od EB to sztywniaki straszne w D. Zupełnie niepotrzebnie się nimi katujesz. Wróć do 10tek. Ale między 50 i 52 w D różnica jest dość niewielka i trochę mnie dziwią Twoje problemy. Wiadomo, trzeba się przyzwyczaić ale bez przesady. Widocznie spadek formy albo po prostu zacząłeś słyszeć, że masz z czymś problem. Jeśli chodzi o szybkie kostkowanie na bassowych strunach to dość skuteczne jest perkusyjne podejście do tematu. Szybki atak, krótki kontakt kostki ze struną a do tego właściwe akcentowanie. Energię ładować w istotne uderzenia zamiast we wszystkie. Wiele uderzeń kostką można wtedy nawet pominąć i nie zrobi to istotnej różnicy w motoryce riffu.
Co do grubości to jednak każdemu pasują inne struny. Dla mnie np 11-52 przy D są trochę za 'luźne'. Może spróbuj inną kostką? Mi na jakiś czas pomogło przejście na jazzy, chociaż teraz znów wróciłem do tortexów 1mm :) Może cieńsza kostka coś da?
1. Metronom, bez tego zginiesz, zaczynasz od 60 BPM i co dziesięć wzwyż grasz codziennie tyle ile trzeba żeby było tajt i klin. 2. V-pick Diamond kostka jak dla mnie genialna, wracasz potem do Jazz III i grasz dużo szybciej, jest wielka i obła ale wymusza specyficzne podejście do trzymania kostki, co potem ułatwia życie. Klei się do łap nie trzeba jej ściskać co bardzo pomaga. 3. Struny wg uznania ja np gram na 11-80 GHS w ósemce przy drop E.
Do jakiego grania potrzebujesz mocnej, równej artykulacji? Przykładowo, do economic picking wystarczy stanowczo uderzać strategiczne akcenty, a resztę byle mniejszą powierzchnią i lżej, byleby jeszcze brzmiało. Popatrz na shredderów - oni w szybkie kostkowanie nie wkładają wiele siły. Wyluzuj mięśnie do momentu, w którym jeszcze pewnie trzymasz kostkę i dociskasz struny i tak ćwicz powoli kostkowanie naprzemienne zwracając uwagę na to, by ręce mieć maksymalnie luźne, ale nie upuszczać kostki i nie zjeżdżać ze strun na progach. Większy luz = mniej wkładanej w granie siły = większa wydajność i wytrzymałość.
Inna sprawa - palce oraz kostka po uderzeniu nie mogą gdzieś odlecieć. Palce lewej ręki trzymaj w gotowości jak najbliżej strun, kostkuj oszczędnie z minimalnymi wychyleniami. Mniejszy dystans do pokonania = mniej siły = j/w. Pomagają w tym cieńsze struny oraz ostrzej zakończone kostki (ok. 1-2mm grubości to optymalna opcja).
Do jakiego grania potrzebujesz mocnej, równej artykulacji? Przykładowo, do economic picking wystarczy stanowczo uderzać strategiczne akcenty, a resztę byle mniejszą powierzchnią i lżej, byleby jeszcze brzmiało. Popatrz na shredderów - oni w szybkie kostkowanie nie wkładają wiele siły. Wyluzuj mięśnie do momentu, w którym jeszcze pewnie trzymasz kostkę i dociskasz struny i tak ćwicz powoli kostkowanie naprzemienne zwracając uwagę na to, by ręce mieć maksymalnie luźne, ale nie upuszczać kostki i nie zjeżdżać ze strun na progach. Większy luz = mniej wkładanej w granie siły = większa wydajność i wytrzymałość.
Inna sprawa - palce oraz kostka po uderzeniu nie mogą gdzieś odlecieć. Palce lewej ręki trzymaj w gotowości jak najbliżej strun, kostkuj oszczędnie z minimalnymi wychyleniami. Mniejszy dystans do pokonania = mniej siły = j/w. Pomagają w tym cieńsze struny oraz ostrzej zakończone kostki (ok. 1-2mm grubości to optymalna opcja).
Według mnie mówisz tutaj już o grze, a gra a ćwiczenie to dwie inne rzeczy. Do ćwiczenia powinien używać grubych strun i grubych kostek, żeby prawa ręka sie przyzwyczaiła do wysiłku. To samo dalej, ręka powinna mocno uderzać i pewnie, inaczej często później jest przy graniu rytm jest nie trzymany. Dopiero podczas grania można to co napisał kolega, i będziesz czuł znaczną różnice i wygodę grania. Nie dość tego będziesz miał pewność że kostka nigdy Ci sie na strunie nie "zatnie" a to sie często zdarza gdy sie przy ćwiczeniu robi minimalne odchylenia i lekko gra. Taka moja teoria
Według mnie Twoja teoria jest zła. Co Ci da "ćwiczenie" na grubych strunach i grubej kostce poza zmęczonymi dłońmi i nadgarstkiem? Uczucie lekkości i łatwości po przesiadce na cieńsze "bo prościej"? Jasne, że prościej, ale po co się uprzednio w ogóle męczyć? Poza tym, struny różnej grubości różnie intonują, różne kostki mają różny atak, itd.
Owszem, przy "rzadkim" kostkowaniu mocne uderzenia dają lepszy efekt dźwiękowy, zwłaszcza na strunach basowych. Natpmiast Pivovarit nie ma z tym problemu i prosi nas o pomoc w kostkowaniu na strunach wiolinowych przy szybkich przebiegach.
Po co ćwiczyć i przyzwyczajać się do czegoś, czego się nie gra? Nonsens.
Żeby później gdy się gra było łatwiej, ja tak robię od zawsze i nie narzekam, np. jedną kostkę mam do ćwiczenia i kilka kostek do grania. Później gdy się przyzwyczai do "ciężkiego" grania, ręka mu sie będzie mniej męczyć i nie będzie miał problemu jak sie przesiądzie z czegoś high gainowego na coś z mniejszym preampem(nie wiem co ma, tak tylko spekuluje :D).
Trafiona analogia z bieganiem, Amanito, może być też na odwrót. Jedyny sens, jaki widzę w podejściu SamJesteśFizyk (kolejny nick z historią) to taki, żeby nawyki nabrane przy "cięższych ćwiczeniach" przełożyć na "lżejsze granie", ale do łatwości, męczenia nic to nie wniesie. Jedyny pozytywny efekt takiego przejścia, to naumienie się specyficznego kostkowania jakiego wymagają V-Picks i następnie próba przełożenia tego samego podejścia na bardziej konwencjonalne kostki.
Mnie i tak nie przekonacie :D Wiem że jazzmani robią podobnie, a oni mają na drugie imię artykulacja. W każdym bądź razie, poprzez takie ćwiczenie nie pamiętam kiedy mnie ostatnio prawa ręka bolała ;)
Dobrze dla Ciebie. Nie przekonuję Ciebie, bo wydajesz się uparty, ale innych, którzy tu trafią, co by nie tracili czasu i nie zrobili sobie krzywdy. Poza tym co nagle z tą artykulacją? Porównaj sobie Methenego do Cooleya i powiedz mi, jak to się ma do wymagań założyciela wątku.
A tak przy okazji - albo "bądź co bądź", albo "w każdym razie". Nie jednocześnie.
Widzę, że granie traktujecie jak jakiś jebany sport. Kondycja? Technika? A co to kurwa jest?
Jak we łbie siedzi ciężki napierdol, to rence same znajdom sposób aby wycisnąć go ze strun. A grubość strun wymusza jedynie nawyki służące do osiągnięcia celu. Dlatego przesiadka na różne struny/kostki w którąkolwiek stronę wcale nie musi dać pozytywnych efektów.
Vicol, raz w życiu byś przestał "trollować". Chcesz powiedzieć, że nigdy nie ćwiczyłeś i po prostu siadałeś do gitary żeby zagrać co chcesz? To by tłumaczyło pewne braki w Twojej i tak zdumiewającej technice ;) Pewne rzeczy dobrze po prostu wyćwiczyć przed wypłynięciem na głęboką wodę. Jak w sporcie, niestety.
Moje braki są skutkiem wyłącznie braku czasu na granie. Oczywiście, że kiedyś próbowałem ćwiczyć i rozgryzać różne szkółki, które niby miały gwarantować opanowanie tego czy owego. Ale gdy skupiałem się na ćwiczeniu zaczynało mi brakować czasu na granie i wymyślanie pojebanych riffów, który to proces twórczy sam w sobie sprawia mi więcej radochy niż tłuczenie kolejnych licków petrucziego. Zarzucenie technicznych ćwiczeń i skupienie się na graniu kawałków(z podkładem lub metronomem ofkorz) swoich lub nieswoich oraz zwykłe improwizowanie do internetowych jamów okazało się dla mnie najlepszym i najbardziej rozwijającym technikę treningiem. O ile był czas na granie. Od dłuższego już czasu, za gryf(ale taki już przykręcony, z naciągniętymi strunami ;) ) mam okazję złapać może raz w tygodniu. Dlatego gram jak gram.
Moje braki są skutkiem wyłącznie braku czasu na granie. Oczywiście, że kiedyś próbowałem ćwiczyć i rozgryzać różne szkółki, które niby miały gwarantować opanowanie tego czy owego. Ale gdy skupiałem się na ćwiczeniu zaczynało mi brakować czasu na granie i wymyślanie pojebanych riffów, który to proces twórczy sam w sobie sprawia mi więcej radochy niż tłuczenie kolejnych licków petrucziego. Zarzucenie technicznych ćwiczeń i skupienie się na graniu kawałków(z podkładem lub metronomem ofkorz) swoich lub nieswoich oraz zwykłe improwizowanie do internetowych jamów okazało się dla mnie najlepszym i najbardziej rozwijającym technikę treningiem. O ile był czas na granie. Od dłuższego już czasu, za gryf(ale taki już przykręcony, z naciągniętymi strunami ;) ) mam okazję złapać może raz w tygodniu. Dlatego gram jak gram.
To daj ćwiczyć innym, którzy mają jeszcze czas na to ;) Moim celem jest wyrobienie sobie prawej łapy na tyle, żeby nie kompromitować się jak wezmę do ręki akustyka albo jakiegoś rotera od ziomka.
Moim celem jest wyrobienie sobie prawej łapy na tyle, żeby nie kompromitować się jak wezmę do ręki akustyka albo jakiegoś rotera od ziomka.
To graj na akustyku.
Baj de łej: pudło to pudło i wymaga innego podejścia niż elektryk. Nie przejmuj się. Akustyczni puryści, którzy w swoim klimacie grają megaślicznie i w ogóle, zazwyczaj cholernie kaszanią gdy wezmą w łapy elektryka. A jak się im włączy przester, to wszyscy w około zaczynają szukać schronu. :D
Pivovarit czy i jak ćwiczysz swoje sztuczki z "tym" ustrojstwem ? Przetransponuj to na gitare. Jak ćwiczyli mistrzowie wschodnich sztuk walki szybkośc i precyzję ?.. pomału i dokładnie, precyzyjnie do bólu i wielokrotnie do usrania. Stopniowo zwiekszając tempo. Jak dla mnie najlepiej ujął to idabrian . Metronom i zwiększasz tempo ale zaczynasz WOLNO i wielkorotnie powtwrzasz. Nie zgodzę sie też z samjestes... gra bez pieca, bez pieca lampowego który bezlitośnie obnaża braki jest bez sensu w cwiczeniu artykulacji , Tempo owszem można, ale tyle ile smaczków można wydobyć spod paluchów na lampie chyba nawet AXE nie wyciągnie. To co napisał Vicol granie w dzemach to rewelacyjny sposób na cwiczenie ijeno nie łapy znajdą sposób a głowa znajdzie sposób na lapy, by zagrały tak jak chcesz. Cwicz wolno i dokładnie byś nie uzywał markowanych dźwięków bo to zaraza. Markować zaczniesz jak bedzie czysto i szybko grac póki co wolno i dokładnie stopniow zwiększając tempo. Ktoś napisał ze 12-52 w D IMO to bez sensu jeśli udają sie CZYSTE bendy o 1,5 tonu i jeszcze na tym wibrato to przyznaję pełen szacun, mi szkoda energii na ciaganie takich lin ;) To się zgodzę z Vicem, na chuj męczyć sie z czymś co mi nie leży i nic dobrego nie daje. Dla mnie miszczem artykulacji jest Blues Saraceno, tyle ile różnie brzmiących dźwięków kolo potrafi wyciągnąć z jednej nuty robi na mnie ogromne wrażenie od kilkunastu lat.
Pivovarit czy i jak ćwiczysz swoje sztuczki z "tym" ustrojstwem ? Przetransponuj to na gitare. Jak ćwiczyli mistrzowie wschodnich sztuk walki szybkośc i precyzję ?.. pomału i dokładnie, precyzyjnie do bólu i wielokrotnie do usrania. Stopniowo zwiekszając tempo. Jak dla mnie najlepiej ujął to idabrian . Metronom i zwiększasz tempo ale zaczynasz WOLNO i wielkorotnie powtwrzasz. Nie zgodzę sie też z samjestes... gra bez pieca, bez pieca lampowego który bezlitośnie obnaża braki jest bez sensu w cwiczeniu artykulacji , Tempo owszem można, ale tyle ile smaczków można wydobyć spod paluchów na lampie chyba nawet AXE nie wyciągnie. To co napisał Vicol granie w dzemach to rewelacyjny sposób na cwiczenie ijeno nie łapy znajdą sposób a głowa znajdzie sposób na lapy, by zagrały tak jak chcesz. Cwicz wolno i dokładnie byś nie uzywał markowanych dźwięków bo to zaraza. Markować zaczniesz jak bedzie czysto i szybko grac póki co wolno i dokładnie stopniow zwiększając tempo. Ktoś napisał ze 12-52 w D IMO to bez sensu jeśli udają sie CZYSTE bendy o 1,5 tonu i jeszcze na tym wibrato to przyznaję pełen szacun, mi szkoda energii na ciaganie takich lin ;) To się zgodzę z Vicem, na chuj męczyć sie z czymś co mi nie leży i nic dobrego nie daje. Dla mnie miszczem artykulacji jest Blues Saraceno, tyle ile różnie brzmiących dźwięków kolo potrafi wyciągnąć z jednej nuty robi na mnie ogromne wrażenie od kilkunastu lat.
Jarek, dzięki za cenne informacje. Teraz oprócz "ustrojstwa" mam jeszcze wymagające studia, dziewczynę, skrzypce, bas i ostatnio klawisze - nie ma w moim grafiku czasu na rozwijanie się metodą prób i błędów. Wiem doskonale jak się powinno ćwiczyć. Wiem też, że gdyby jakiś mistrz od "tego ustrojstwa" poprowadził mnie za rękę to obecny poziom osiągnąłbym 3x szybciej.
Z artykułowaniem dźwięków nie miałem nigdy problemu(tak mi się zdawało) dopóki nie zmieniłem strun na grubsze. Domyślam się, że Vai nie miałby takich problemów przy przeskakiwaniu na grubsze druty, więc to jest ewidentny znak, że coś jest nie tak i że jest nad czym pracować. Teraz żeby wydobyć ładny, głośny dźwięk muszę użyć całkiem dużo siły i ciężko jest mi sobie wyobrazić szybsze granie z taką siłą nawet po sumiennym wyćwiczeniu tego. I szczerze nie wiem co o tym myśleć. Samoocena mi spadła i próbuję teraz ustalić czy moja prawa łapa to miękka faja czy to ja popełniam jakiś błąd w sztuce kostkowania.
A powiedz po co zmieniłeś struny na grubsze, by siebie sprawdzić ?. Ponad to Vicol dał dobry przykłada gitarzystów akustycznych czy klasycznych, mają zdecydowany problem z przeskoczeniem na elektryka , a jak dojdzie gain to zaczyna się jazda.
A powiedz po co zmieniłeś struny na grubsze, by siebie sprawdzić ?. Ponad to Vicol dał dobry przykłada gitarzystów akustycznych czy klasycznych, mają zdecydowany problem z przeskoczeniem na elektryka , a jak dojdzie gain to zaczyna się jazda.
bo chcialem wymienic komplety strun w dwoch wioslach a na tanichstrunach nie bylo dwoch kompletow 10-50... ;)
Na jedenastkach w D grałem bardzo długi czas. Poza miękkimi dunlopami 11-50 ten rozmiar strun w tym stroju na menzurze 25.5'' to zwykłe zabójstwo dla wszelkiej artykulacji. Da się na tym grać, da się w miarę szybko kostkować ale już wszelkie bendy i wibrata są mocno utrudnione. Myślę, że Vai też by się krzywił jakby mu przyszło na tym grać. 11stki ok, ale do Cis lub nawet C(jeśli basowe są wystarczająco grube). Ewentualnie do E w akustykach :D Ale nie do soloingu w D na superstracie. Chcesz więcej mięcha w riffach to bierz 10-52 czy coś w ten deseń.
miałem podobny problem tyle ze na każdych strunach ponieważ poprzedni mentor nie skorygował mi prawej reki (trzymałem zbyt mocno kostke) więc tak od 3 miesięcy nawalam zabki/kołka i kółka i zabki kij wie czy tak to nazwał ktoś czy mój aktualny mentor(uczen konrada jeremusa)więc myslę ze wiedział co mówi:) po 3 miesiacach grania zaczynałem od tempa 60 po 3 h dziennie aktaulnie napierdalam 210 8semkami i efekty są naprawde duze reka sie nie spina i z tygodnia na tydzień przyśpieszam
"Kółka, ząbki to ćwiczenia, które kostkujemy naprzemiennie zaczynając do dołu, kolejne uderzenie do góry itd. Ćwiczenie mimo, iż wydaje się stosunkowo łatwe to i tak wymaga zachowania odpowiednich elementów i niejednokrotnie skupienia się na nich jednocześnie bowiem, aby efekty były lepsze to już od samego początku musimy grać prawidłowo by uniknąć złych nawyków.
Wszystkie ćwiczenia gramy z metronomem! Dzięki niemu gra będzie równa i bardziej dokładna, ale także cały czas uświadamia on nas czy robimy postępy i idziemy do przodu, czy też stoimy w miejscu lub się cofnęliśmy."
Na jedenastkach w D grałem bardzo długi czas. Poza miękkimi dunlopami 11-50 ten rozmiar strun w tym stroju na menzurze 25.5'' to zwykłe zabójstwo dla wszelkiej artykulacji. Da się na tym grać, da się w miarę szybko kostkować ale już wszelkie bendy i wibrata są mocno utrudnione. Myślę, że Vai też by się krzywił jakby mu przyszło na tym grać. 11stki ok, ale do Cis lub nawet C(jeśli basowe są wystarczająco grube). Ewentualnie do E w akustykach :D Ale nie do soloingu w D na superstracie. Chcesz więcej mięcha w riffach to bierz 10-52 czy coś w ten deseń.
Struny i napięcia to raczej preferencja. Ja przeszedłem drogę od 9-42 w E, do 11-56 w D(+ 72 A/G) i w sumie normalnie mi się podciąga. Także każdy woli co innego i oprócz tego dużą rolę odgrywa przyzwyczajenie.
Co do grubej kostki, to w tym może być trochę sensu. Wraz z wielkością i grubością rośnie masa kostki, a co za tym idzie również jej bezwład. Kostki małe i lekkie pozwalają na szybszą grę, tymczasem czasem może się odbywać kosztem dokładności. Chodzi tu przede wszystkim o sytuację, kiedy mieścimy się w podziałach metronomu, ale przy szybkiej grze rytmika jest chwiejna, skacząca. Wtedy ćwiczenie z kostkami typu big stubby 3mm czasem nie pozwala zagrać równie szybko, ale pozwala na większą dokładność(i ćwiczy ją). To przykład z samych początków grania, ale na dalszych etapach "drogi" takie ćwiczenia też mogą dać dobry efekt. Jeżli się coś zagra w tempie i dokładnie stubbem, to zagra się też jazzem czy vpickiem.
Sama masa kostki chuja determinuje. Bezwład to jedno ale liczy się też to, jaka energia jest przekazywana strunie i w jaki sposób. Kostki mogą być niezależnie od grubości mniej lub bardziej elastyczne, ślizgać się po strunie z większym lub mniejszym tarciem i wreszcie wpływać na to, jakimi składowymi nasycony jest atak. Poza tym może mieć w chuj różnych kształtów mniej lub bardziej wygodnych i w mniejszym lub większym stopniu wymuszających dany kąt natarcia. W tym momencie teoria uogólniająca zależność na szybkość i dokładność gry, sprowadzająca je wyłącznie do czynnika masy, idzie się jebać.
Takimi 0.38mm dunlopami wcale nie gra się komfortowo szybkich rzeczy. Kostka gnie się jak pojebana, struny ledwo co drgają a i atak wcale nie jest taki szybki. Big stubby z kolei ślizga się po strunach niczym w młodej piździe, nie ugina się nie wytraca energii(póki jest nowy). Z racji pojebanych gabarytów oczywiście gra nim jest jednowymiarowa, bo operowanie kątem jest utrudnione ale szybkie granie samo w sobie jest całkiem łatwe. Z Vpickami różnie bywa. Niby mają pomagać w grze i wymuszać poprawne ustawienie kostki ale to nie do końca tak jest. Póki niezajechane, fenomenalnie napierdala się nimi sola na wiolinach. Ale w pojebanie szybkim riffowaniu w ogóle mnie nie urzekły. Też cholernie statyczne w operowaniu kątem natarcia, wymuszają dziwne przyzwyczajenia.
Na chwiejny tajming znam tylko jedną skuteczną metodę: nagrywanie się. Najlepiej po dwa ślady rytmiczne na stronę. Wtedy wyłazi szydło z worka, daje kopa w dupę i zmusza, żeby w końcu zagrać to gówno równo :P
Z Vpickami różnie bywa. Niby mają pomagać w grze i wymuszać poprawne ustawienie kostki ale to nie do końca tak jest. Póki niezajechane, fenomenalnie napierdala się nimi sola na wiolinach. Ale w pojebanie szybkim riffowaniu w ogóle mnie nie urzekły. Też cholernie statyczne w operowaniu kątem natarcia, wymuszają dziwne przyzwyczajenia.
I właśnie to wymuszenie nauczyło mnie ciekawszego trzymania kostki i innego, ciekawszego atakowania. U mnie się sprawdza, bo gram rzeczy pozornie nierówne, krzywe i dziwaczne, więc wszystko się zgadza :) No i niestety, materiał, z jakiego są wykonane przebijają jakiekolwiek nylony czy ulteksy, choć lubię pograć mniej ekstremalne klimaty normalnymi kostkami.
A jeżeli lubię cienkie kostki (0.88) i jak mi się one lekko wyginają przy riffowaniu to mam złe przyzwyczajenia związane z artykulacja, czy dobre? Dodam tylko, że to nie Vpicks niestety, tylko jakieś zwykłe maxgripy dunlopa z bylejakiego materiału :D
Nie no, kostka jakiś tam ma wpływ (głównie na komfort grajka), ale jak przeczytałem o różnicy w bezwładzie wynikłym z różnicy masy pomiędzy kostkami to nie wiedziałem, czy zesrałem się na miętowo, czy też cegłami...
A co niby mają oni powiedzieć? Smoke on the water Japan version (http://www.youtube.com/watch?v=M1A9rYIVHyM#) :D Chociaż z drugiej strony... krecik napierdala.
Tytuł: Odp: Dobra, mocna artykulacja
Wiadomość wysłana przez: Dale Cooper w 01 Sie, 2012, 02:45:49
Cytuj
Trochę nie trafiłeś Dale. Chcesz powiedzieć, że wpływ danej kostki i strun to wymysł znudzonej młodzieży?
Mondo, przerysowałem oczywiście. W końcu głównie się tym zajmuję na tym forum :P Wpływ strun? Grubości owszem, marki? IMO nie ma różnicy, szczególnie że struny robią 3 fabryki na ziemi i tylko napisy na kartonikach się zmieniają. Wpływ kostki? Owszem. Biorę kostkę X, chujowo mi się gra. Biorę Dunlop Ultex Triangle 1 mm, gra mi się zajebiście, no to na niej gram. Koniec.
Zmiana kostki przy przejściu z solówek na riffy? Kurwa tego to chyba nawet Vai nie wymyślił :P
IMO Vicol ma rację, najlepszą motywacją do ćwiczeń jest kubeł zimnej wody po nagraniu własnej żałosnej twórczości i kac moralny po usłyszeniu wszystkich niedociągnięć :P
Wpływ strun? Grubości owszem, marki? IMO nie ma różnicy, szczególnie że struny robią 3 fabryki na ziemi i tylko napisy na kartonikach się zmieniają.
Niezupelnie, splaszczasz sprawe. Owszem fabryk produkujacych struny jest znacznie mniej niz marek, ale kazdy producent zamawia struny z inna specyfikacja. Stad struny roznych producentow sie roznia, mimo ze sa wyprodukowane w ten samej fabryce.
Dobra analogia jest np. sytuacja na rynku desek snowboardowych czy windsurfingowych.
Tytuł: Odp: Dobra, mocna artykulacja
Wiadomość wysłana przez: Dale Cooper w 03 Sie, 2012, 03:28:40
Jest tylko jedna opcja - ślepy test. I będzie wesoło ^^
Bez względu na to czy masz 14-72 w D czy 9-42 czy grasz kostką z płyty CD czy kostką brukową najlepszym sposobem na ćwiczenie zajebistości w grze to granie z mp3 lub innym formatem tego co lubisz. Chyba że jesteś hardkorem to nawalasz latami skale lub triplety z metronomem a potem jest dziwary że normalnie "z kapelą" coś jest nie tak, jak wszystko było do tej pory schematem.
Najlepiej łączyć "żywe" granie z mp3, w sensie z zespołem (nawet zarejestrowanym) ze schematycznymi ćwiczeniami, nie da się grać jednej rzeczy i być wypierdalaczem gitarowym. Trzeba wszystkiego próbować po trochu.
Skąd wiesz, czy lick bluesowy którego się przed chwilą nauczyłeś nie przyda Ci się w jakiejś solówce metalowej za jakiś czas?
Chyba pośpieszyłem się o tydzień za bardzo z tym tematem - do strun się przyzwyczaiłem i problem z głowy. Może jednak ktoś wyciągnie coś z tego tematu.
Chyba pośpieszyłem się o tydzień za bardzo z tym tematem - do strun się przyzwyczaiłem i problem z głowy. Może jednak ktoś wyciągnie coś z tego tematu.
Z tego posta w sumie najwięcej chyba się wyniesie ;)